Jesienią skończą się prace sezonowe, które dają absolwentom złudzenie, że rynek pracy jest dla nich łaskawy. Tradycyjnie we wrześniu do statystyk trafią absolwenci, rejestrujący się w biurach pracy. Kończący się sezon letni zmusi młodych ludzi do poszukiwania pracy na rynku, który znów nie będzie miał do zaoferowania zbyt wiele.

Wydaje się, że pracodawcy przestali ulegać magii młodości i coraz częściej stawiają na ludzi starszych, z doświadczeniem. Starszych nie oznacza bynajmniej w wieku 50 plus – rynek pracy jest nieco niekonsekwentny. Odnieść można wrażenie, że pracy poszukują wyłącznie ludzie za młodzi i za starzy. Główne zarzuty stawiane młodym to zagubienie, nieumiejętność właściwego oceniania i zaprezentowania swoich kompetencji. Młodzi bywają niechętni  przekwalifikowywaniu się kiedy wymaga tego sytuacja, bezskutecznie, poszukują pracy zgodnej ze zdobytym wykształceniem.

Praca sezonowa to dobry probierz: podczas wakacyjnych miesięcy pracy w sieci fastfoodów czy w roli opiekunki do dzieci, albo też podczas bezpłatnego stażu, możemy zorientować się jak odnajdujemy się w rozmaitych okolicznościach, jak dogadujemy się z szefem i współpracownikami; czy jesteśmy lepsi jako pracownik samodzielny, czy jako członek zespołu. Jak znosimy pracę w stresie, pod presją czasu albo pracę… nudną i wymagającą rutyny. Takie sezonowe rozpoznanie daje nam wiedzę bezcenną podczas rozmów rekrutacyjnych oraz bezpośrednich kontaktów z potencjalnymi pracodawcami.

Należy pamiętać, że doświadczenie jest coraz cenniejszą kartą przetargową podczas rozmów w sprawie zatrudnienia. Dyplomy, tytuły, certyfikaty przestają funkcjonować jak fetysze: umiejętności zdobyte podczas wykonywania konkretnych zadań pracowniczych ważą znacznie więcej niż stos papierów, które coraz częściej przychodzi nam chować do szuflady…