praca

Czy pracoholizm jest powodem do niepokoju?

Chociaż samo słowo „pracoholik” powstało oczywiście w odniesieniu do alkoholików, to ma zupełnie inny wydźwięk w społeczeństwie. Jeśli przejrzymy pojawianie się tego słowa w artykułach i wypowiedziach, możemy zauważyć, że zarówno na Zachodzie, jak i w Polsce, zazwyczaj ma ono jednak charakter pewnej pochwały. Ciężka praca jest uważana za zasługę i możemy być pewni, że gros ludzkości, od pracownika fizycznego po prezesa, jest przekonany, iż wszystko zawdzięczają tej właśnie swojej zalecie – ciężkiej pracy. Tak więc pracoholizm kojarzy się zwyczajnie z pracowaniem lepiej i dawaniem z siebie więcej. Czy to znaczy, że określenie to faktycznie jest żartobliwe? Niekoniecznie. W książce „Pracoholicy: szkoła przetrwania” dr Barbara Killinger zarysowała mroczny obraz uzależnienia, które może być równie szkodliwe dla danej osoby i jej rodziny, co alkoholizm. Ba – nawet nie czyni jej lepszym pracownikiem. Według opisu Killinger, pracoholik to osoba, która stopniowo pogrąża się w uzależnieniu od władzy, kontroli i docenienia przez innych, jakie niesie za sobą praca – pragnie ich tak, jak hazardzista wygranych pieniędzy, a w konsekwencji obojętnieje emocjonalnie na wszystko inne w życiu. Od czasu wydania tej książki pojawiło się wiele nowych dowodów na to, że zaiste uzależnienie od pracy – chociaż ma kilka zalet, takich jak zadowolenie szefa czy podwyżka – zawiera w sobie wiele podobnych cech, co wiele potępianych powszechnie nałogów. Po czym można poznać pracoholika albo osobę, która ma na to zadatki?

Dla psychologów pracoholizm nie jest zasługą, a zaburzeniem. Mężczyzna pracujący po godzinach przy lampce.
Dla psychologów pracoholizm nie jest zasługą, a zaburzeniem. Źródło: Pixabay.com.

Oczywiście, jedną z oznak jest zostawanie po godzinach, gdy często nie ma do tego potrzeby – w większości współczesnych zawodów długie godziny pracy zazwyczaj wiążą się ze spadkiem efektywności. Ale kluczowy nie jest nawet sam fakt pracowania długo, co czasami jest wręcz konieczne – ale nieumiejętności „wyłączenia” myśli o pracy. Niesie to ze sobą zgubny dla zdrowia stres, jeśli nawet w czasie wolnym zamartwiamy się o kolejne konieczności i wyzwania w pracy. Do tego często dochodzi zaniedbywanie wielu stref życia. Osobiście – na przykład brak rozwijających hobby, ćwiczeń, odżywiania się zdrowo z braku czasu. Społecznie – gdy ludzie, dla których taki pracownik jest ważny, mają z nim niewystarczająco dużo kontaktu, a ten nawet nie jest z tego niezadowolony. Zaczyna bowiem odnosić swoją samoocenę bardziej do faktu osiągnięć w pracy, niż czegokolwiek innego.

Obecnie w naszej cywilizacji przydarza się to osobom obu płci czy różnego pochodzenia, za to częściej osobom młodym niż starszym i częściej rodzicom niż tym bez potomstwa. Jeśli okazjonalnie spędzamy w pracy cały weekend, by wyrobić termin, można zażartować o „pracoholizmie”, ale kiedy praca staje się celem samym w sobie – warto uważać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *