czas wolny, hobby i zainteresowania, studia

Zadanie domowe – rozwijające czy szkodliwe dla dzieci?

Mało kto lubi zadania domowe, począwszy od przedszkolaków do studentów, nie mówiąc oczywiście o pracownikach, którzy też czasami dostają specjalnie zlecenia na popołudnie czy weekendy, za którymi też nie przepadają. Jednak w niektórych epokach nie było zbyt wiele kontrowersji jeśli chodzi o odpowiedź na inne pytanie: o ich przydatność. W końcu im więcej powtarzamy jakąś czynność, tym lepsi się w niej stajemy, więc nauka w domu czyni nas bardziej wykształconymi, prawda? A jednak rezygnacja z zadań domowych dla małych dzieci jest coraz częściej sugerowana przez ekspertów. Zrobiła to na przykład Finlandia, kraj uważany za edukacyjny cud, ponieważ bez wielkich funduszy ani kultury związanej z kultem ciężkiej pracy przez całą dobę udało się jej skonstruować system edukacyjny, który pod względem wyników zostawia resztę Europy w tyle. Jakie są argumenty za i przeciw pracami domowymi?

Za dużo zadań domowych może być przeszkodą. Źródło: Pixabay.com.
Za dużo zadań domowych może być przeszkodą. Źródło: Pixabay.com.

Jednym z najbardziej znanych ekspertów od pracy domowej jest Harris Cooper z uniwersytetu Duke. Jak twierdzi po zapoznaniu się z wynikami wielu badań, nie ma żadnych przesłanek, by zadania domowe miały poprawiać wyniki w nauce… ale, zaznaczmy tutaj ważny dodatek: wśród uczniów szkół podstawowych. Z wiekiem nieco się to zmienia. W liceum, dwie godziny nauki w domu przynoszą pozytywny efekt. Na wcześniejszych etapach jednak poprawy nie widać, za to zauważalne jest, że przeładowanie pracą zniechęca dzieci do szkoły. Oczywiście zniechęcony do nauki człowiek będzie starał się jej unikać w przyszłości – i to może sugerować, że zbyt dużo obowiązkowej nauki zgodnej z programem lekcji może wcale nie być dobrze zainwestowanym w przyszłe sukcesy czasem. Dodatkowo w dzisiejszych czasach, wypełnionych zazwyczaj pracą i zmęczeniem dla obojga młodych rodziców, obowiązek zadań domowych może też być niekorzystny dla relacji rodzinnych – zamiast pomocy, dziecko otrzymuje tylko stres, któremu czasem nie umie podołać, przez co, znów, będzie widzieć ogromną przyjemność w wyczekiwanym dniu, gdy wreszcie będzie mogło przestać się uczyć. A bez entuzjazmu do nauki, trudno będzie stać się dobrym w wybranej dziedzinie w wieku np. 20 lat, gdy wybiera się ścieżkę zawodową.

Jakkolwiek może to brzmieć jako „leniwe”, „permisywne” rozwiązanie, sprawdziło się to w Finlandii, co sugeruje, że powinno też w innych krajach Europy: lepszy skutek dla uczniów podstawówek niż zadania ze schematu powinno mieć po prostu czytanie, czy to wspólne z rodzicami, czy samemu – najważniejsze, by było przyjemnością. Na pewno nie jest to sygnał, by nie robić nic – ale by w trakcie wczesnej edukacji skupiać się na tych czynnościach, które mogą bardziej wszechstronnie rozwijać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *