Biuro i biurko, praca

Zablokowanie Facebooka w pracy – konieczny krok ku produktywności?

Jeśli czytacie taki tekst, to bardzo możliwe, że szukacie zajęcia podczas pracy, a na firmowym komputerze zablokowany został oczywiście Facebook, czyli najczęstszy pożeracz czasu wśród większości podłączonych do internetu obywateli Polski. Według Global Web Index, tzw. social media odpowiadają za około 30% czasu, jaki ludzie spędzają w internecie. Największa witryna tego typu, Facebook, ciągle dodaje nowe funkcjonalności – rozmowy, interakcje, wideo, ogłoszenia, sprzedaż itd. – by użytkownicy mogli za jego pośrednictwem robić niemal wszystko, do czego służyły zazwyczaj inne strony. W zależności od tego, w jakim środowisku pracujemy, przyciągać uwagę najbardziej może albo YouTube (średnio 40 minut dziennie spędzane przez użytkowników), albo Facebook (35 minut). Nic dziwnego, że pracodawcy postanawiają walczyć z odwracającym uwagę portalem i zazwyczaj korzystają z odpowiedniego oprogramowania, by blokować strony – a coraz częściej całościowo też monitorują zachowania użytkowników wszystkich swoich komputerów, by analizować pracę każdego z zatrudnionych.

Nawet gdy zablokuje się Facebooka na komputerach w pracy, obok zazwyczaj leży prywatny telefon... Źródło: Pixabay.com.
Nawet gdy zablokuje się Facebooka na komputerach w pracy, obok zazwyczaj leży prywatny telefon… Źródło: Pixabay.com.

Oczywiście, „zarazę” jest trudno wytępić, bo zawsze jest przecież Facebook na smartfonie, ale w wielu miejscach używanie go w taki sposób jest znacznie bardziej transparentne. Niektórzy próbują korzystać ze specjalnych programów proxy, by włączać na komputerze „zakazane” strony mimo wszystko, inni zgadzają się na zasady pracodawcy, mniej lub bardziej chętnie. Niektórzy uważają, że to ze strony pracodawcy błąd – przykładowo, w „Business Insider” w listopadowym wywiadzie dr Paweł Korzyński z Akademii Leona Koźmińskiego stwierdził, iż blokowanie popularnego „Fejsa” uderza w produktywność, jako że wywołuje niepokój wśród pracowników. Sama firma z Menlo Park wprowadziła aplikację „Workplace”, która ma działać jak „Facebook SFW”, pozwalając wykorzystać możliwości portalu przy ograniczeniu treści do tych istotnych w pracy. Jeśli jednak nasz pracodawca nie korzysta z takich osiągnięć techniki, a także nie blokuje samego Facebooka, a chcemy realizować nasze cele – jak możemy ograniczyć nałóg, by nie stracić pracy?

Niektórzy stawiają na metodę „anonimowości w pracy”, a więc nie dodają na Facebooku swojego szefa ani żadnych ważnych współpracowników – wtedy nie trzeba dbać o niewidoczność na czacie i brak aktywności w godzinach pracy, by nie zostać „odkrytym”. Działają oni tak, by nie zostawiać „śladów”, które potrafią być bardzo liczne na Facebooku, od lajków po informacje o uruchomionej grze. Warto pamiętać, że nie najlepsze wrażenie robi też duża facebookowa aktywność wtedy, gdy jesteśmy oficjalnie chorzy. Niby choroba pozwala klikać informacje, ale już wesołe zdjęcia czy nadmiar wypowiedzi mogą przynajmniej wywołać wątpliwości co do zaangażowania pracownika. Można powiedzieć, że z Facebookiem jak z alkoholem – nikt nie reaguje na okazjonalne użycie, ale w niektórych aspektach zdecydowanie nie wypada przesadzać. Zwłaszcza wtedy, gdy inni patrzą i mają czarno na białym na ekranie widoczne dowody.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *