Nie będzie łatwo. Media od dłuższego czasu donoszą, że zwolnienia nauczycieli stają się faktem. Zatrważająco wysokie liczby zmieniają się z dnia na dzień, jednak wciąż są to tysiące – wielu nauczycieli dopiero podczas sierpniowych rad pedagogicznych dowie się o przygotowanym dla nich wypowiedzeniu.

Miejsc pracy dla nauczycieli będzie coraz mniej. Struktura społeczeństwa zmienia się na naszych oczach, ale młodzi ludzie, którzy wybierają studia pedagogiczne, zdają się tego nie dostrzegać. Tymczasem powinni mieć świadomość, że już na starcie czeka ich… starcie z brutalną rzeczywistością – pracy w szkole nie znajdą. Ewentualnie na zastępstwo albo w wyniku sprzyjającego zbiegu okoliczności, kiedy trafią akurat na etat zwalniany przez osobę odchodzącą na emeryturę. Ale i ten drugi przypadek to jak znalezienie igły w stogu siana – prawdopodobnie na etat ten czeka już inny nauczyciel pracujący  w tej samej szkole na część etatu, zastępstwo czy na innym, mniej satysfakcjonującym stanowisku.

Fala zwolnień zmiata zwłaszcza nauczycieli z najkrótszym stażem pracy: to oni, jak argumentują dyrektorzy szkół, szybciej odnajdą się na współczesnym rynku pracy. Nauczycieli z wieloletnim stażem chroni ponadto Karta Nauczyciela.

Zanim więc młodym zdolnym przyjdzie wpaść we wściekłość, może warto zastanowić się nad pozytywnymi stronami sytuacji: przekwalifikowanie się, póki pora, to nie jest złe rozwiązanie. Jakkolwiek media sugerują pozostanie w kręgu zawodów okołopedagogicznych, młodzi pedagodzy powinni rozważyć także możliwość wycofania się z branży. Nauczyciel to osoba z wyższym wykształceniem, często uniwersyteckim, posiadająca naprawdę spore możliwości adaptacyjne. Zamiast więc uparcie odbijać się od kolejnych szkolnych drzwi, warto pomyśleć o tym, żeby przekuć swoje umiejętności i ewentualne dotychczasowe doświadczenie w pracy z młodzieżą czy dziećmi na fach, który nie będzie w dłuższej perspektywie narażony na rynkowy niebyt.