internet

Jak strategia Mobile First wpływa na planowanie mediów?

Media i marketing zawsze szły pod rękę badając swoje grupy docelowe i szukając takich metod dostarczania treści, by budziły zainteresowanie i pozwalałby zarobić na życie – czy to poprzez zakup bezpośredni, czy ze względu na reklamy. Obecnie ta druga metoda wydaje się zdecydowanie częstsza, jako że korzystając z internetu, przynajmniej jak na razie, większość użytkowników wybiera strony bezpłatne, co oznacza, że reklamy pozostają najbardziej oczywistym źródłem utrzymania – podobnie jak w większości popularnych stacji TV. W skrócie mówiąc – to, jakim kanałem ludzie odbierają treści, wpływa więc zawsze na media choćby przez to, że wpływa na zachowania firm badających rynek i prowadzących planowanie mediów. Obecnie często to właśnie marketingowcy i domy mediowe pierwsze idą za zasadą „Mobile First”, zwracając uwagę na to, że coraz więcej osób używa komórek do przeglądania mediów – same zaś media często tylko dostosowują się do nowych oczekiwań rynku, znacząco się zmieniających. Zależy to oczywiście od naszej grupy docelowej, różnice są znaczące zwłaszcza co do wieku – ale jeśli naszym adresatem są osoby młode, możemy zakładać, że praktycznie wszystkie korzystają z komórek, często zasypiają i budzą się z nimi, sprawdzają zawartość na lekcjach, w pracy, w toalecie i idąc ulicą. W USA już 25% osób nie używa regularnie komputerów. Także już niemal połowa rynku e-commerce dokonuje się przez smartfony. Strategię Mobile First przyjął wiele lat temu Google, a jak wiadomo – Google jest bramą do popularności w internecie dla większości treści. Jak wpływa to na formę i zawartość oraz planowanie mediów? Jaki ma wpływ to podejście na reklamodawców wybierających, gdzie i jak się promować?

Planowanie mediów. Źródło: Pixabay.com.
Planowanie mediów. Źródło: Pixabay.com.

Google promuje intensywnie w swoich rankingach strony, które są przyjazne komórkom – czyli dopasowaną wielkość okna oraz tekst dający się czytać bez zbliżania po kawałku, a także brak technologii problematycznych dla systemów mobilnych, np. Flasha. Inne zmiany mogą nie mieć bezpośredniego powiązania z Google, ale wiążą się ze skutecznością treści: widzimy to na przykład doskonale w nagraniach amerykańskich mediów na Facebooku, które domyślnie wyświetlają napisy do wypowiadanych zdań. Oczywiście, wiele osób ma przecież wyłączony dźwięk w telefonie – co jest jedną ze znaczących różnic wobec podejścia mediów „tradycyjnych”, czyli domowego komputera oraz, zwłaszcza, telewizji. Tego typu różnice wpływają na prosty fakt: media chcące utrzymać dziś popularność powinny być pisane i planowane na smartfony w formie stron www i aplikacji, a potem dopiero adaptowane na duże ekrany – ponieważ w tę stronę adaptacja zachodzi po prostu łatwiej i efekt ostateczny będzie działać równie dobrze na każdym sprzęcie. Ogółem zaprojektowanie wyglądu i treści naszych mediów z myślą o 5-calowych ekranach z Androidem czy iOS jest zadaniem wymagającym porzucenia starych przyzwyczajeń i przez to na swój sposób trudny, ponieważ możliwości są bardziej ograniczone. Ci, którym się to udaje, zbierają jednak profity.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *