internet

Czy brak połączenia internetowego wyklucza? Inkluzja cyfrowa w Polsce i Europie

Większość spośród czytelników tego tekstu bez wątpienia używa internetu regularnie, co stało się zwyczajem wśród wielu Polaków. Dla przeciętnej osoby od całkiem wielu już lat brak połączenia internetowego to jedynie przejściowy problem, niedogodność irytująca niczym korki na drodze. Jest nieco jak przeziębienie, które łatwo wyleczyć, i tego oczekujemy. Dla wielu osób, zwłaszcza młodego pokolenia, świat np. druku jest już nieco obcy, ponieważ wszelkie informacje czerpać można z ekranów komputera, telefonu i tabletu. Jednak jak liczna jest ta grupa? Warto pamiętać, że bynajmniej nie obejmuje ona całego społeczeństwa. Według Międzynarodowego Związku Komunikacyjnego, w „krajach rozwijających się” z internetu korzystać ma jedynie ok. 30% osób, za to w „świecie rozwiniętym” nawet około 80% – a więc zdecydowana większość, niemniej pozostawia to pytanie o tożsamość tych pozostałych 20%. Choć niektórych może to dziwić, Polska na tle Unii Europejskiej należy do krajów, gdzie jest najmniej internautów: w 2013 r. tylko pięć krajów było niżej, w tym Grecja, Włochy i Portugalia. Patrząc na raporty Unii możemy domyślać się, że często z internetu nie korzystają osoby starsze i emeryci. Widać także zależność, że w Europie najczęściej osoby z niższym wykształceniem nie są internautami. Nie ma takiej zależności w przypadku bezrobotnych, którzy korzystają z internetu całkiem często – być może wynika to po prostu z faktu, że w większości osoby bezrobotne w Europie są dość młode. Można by z tego wysnuć wniosek, że „inkluzja cyfrowa” jest głównie kwestią pokoleniową.

Brak dostępu do internetu może wykluczać. Źródło: Pixabay.com.
Brak dostępu do internetu może wykluczać. Źródło: Pixabay.com.

Pojęcia inkluzji używa się często, w ten sposób zaznaczając tezę, że brak dostępu do internetu i umiejętności korzystania z jego dobrodziejstw jest swoistym wykluczeniem. Dlatego też różne programy, jak unijny Digital Agenda czy australijski Digital Inclusion Index, traktują „analfabetyzm cyfrowy” jako problem, któremu należy przeciwdziałać, by jak najmniej osób było pozbawione szansy na rozwój, zysk i dobre życie. Istnieją jednak głosy kwestionujące skuteczność programów mających zająć się tym problemem. Wskazują one na przykład na fakt, że edukacja cyfrowa sama w sobie nie zapewnia „kompetencji miękkich”, które można by opisać jako pewien polot i motywację do korzystania z komputera tam, gdzie to pomocne. Dlatego też w ostatnim czasie wiele wskaźników wykluczenia cyfrowego nie spadło. W przełożeniu na rynek mediów, można by to opisać tak: chociaż coraz więcej programów ma na celu nauczenie każdego korzystania z witryn internetowych, niektórzy będą po prostu lepiej się czuć i preferować czytanie druku, uważając go np. za mniej skomplikowany i wygodniejszy. Takie osoby być może nie będą angażować się cyfrowo jeszcze przez długi czas. Jeśli chodzi o plany pełnej „inkluzji cyfrowej”, warto też zwrócić uwagę na innego rodzaju głosy przeciwstawne: kwestionujące wartość cyfryzacji wszystkich aspektów życia, podnosząc fakt ułatwienia w cyfrowym świecie takich zjawisk jak inwigilacja prywatności, cenzura i ograniczające działanie praw autorskich (czyli np. brak możliwości „przerobienia” towaru, z jakiego korzystamy). O istnieniu takiego oporu warto pamiętać, wyobrażając sobie przyszłość jako świat w 100% cyfrowy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *