praca, rynek pracy, szkolenia pracowników

Turkusowe organizacje – czy przyjmą się w Polsce?

Jeśli spośród licznych chwytliwych fraz anglojęzycznego pochodzenia, które krążą nieustannie w świecie zarządzania, nie znacie jeszcze tej o turkusowym zarządzaniu – może już niedługo będzie wydawać się niemożliwe, by nie słyszeć jej codziennie. Bardzo łatwo jest określić pochodzenie tego wyrażenia: wprowadził je Frederic Laloux w książce „Pracować inaczej”, przypisując określone kolory pięciu różnym stylom zarządzania organizacjami. Dość sporo osób zdaje się chwytać bakcyla i w Laloux widzi guru zarządzania, w jego książkach – najważniejsze dla branży dzieła dekady, a w turkusowym zarządzaniu – najwyższy stopień rozwoju sposobu organizacji. Opis działania turkusowej organizacji zawiera bardzo wiele mądrych słów opisujących techniki i metody – coaching, mediacje, integralność, mindfulness, facylitacja, holakracja, socjokracja, supply chain management i nie tylko. Co do tego, czy opisane przez autora organizacje istnieją lub będą istnieć, zdania są jednak podzielone. Niektórzy uważają, że to wizja utopijna. Inni, że takich firm będzie coraz więcej. Ma się w nich pracować przyjemniej, ale też efektywniej, a model turkusowy ma być lepiej dostosowany do realiów konkurencji na dzisiejszym rynku w świecie zachodnim. Jak można krótko opisać turkusowe zarządzanie? Niektórzy mówią, że chodzi głównie o spółki, które „same się rządzą” – inicjatywa należy do pracownika, a zamiast podziału na władców i podwładnych istnieje tylko podział ról.

Nie brak głosów, że turkus to najwłaściwszy kolor dla każdej firmy. Jeśli jest w stanie go wprowadzić. Źródło: Pixabay.com.
Nie brak głosów, że turkus to najwłaściwszy kolor dla każdej firmy. Jeśli jest w stanie go wprowadzić. Źródło: Pixabay.com.

W Polsce przyszłość w turkusie widzą między innymi tacy autorzy, jak Andrzej Blikle czy Jacek Santorski, nie można więc powiedzieć, że termin nie stał się już dość powszechny. Zwracają oni uwagę, że „turkus” to nowe słowo na obecne od dawna idee związane z rządzeniem przez pracowników – teraz jednak, w kontekście świata kapitalistycznego i wysokiej efektywności pracy, mają nieco inny wydźwięk, niż na przykład sto lat temu. „Turkus” ma w ideale zrywać z hierarchią, premiami za efektywność, rywalizacją, gonieniem za celami itp., a poprzez zapewnienie szczęścia w pracy, być bardzo skuteczny – tak przynajmniej powtarza w wywiadach choćby Blikle, który zajmuje się też wprowadzaniem „turkusowych standardów” w polskich firmach. Jego zdaniem, nie brak tak zarządzanych firm w Polsce, choć nie są oczywiście duże: padają takie nazwy jak LeaNCe, Kamsoft, Marco (producent opakowań) czy Brewa. Wielu komentatorów uważa, że w Polsce dużym ograniczeniem przy popularyzacji „turkusu” jest mentalność, a mianowicie przyzwyczajenie ludzi do wygody, jaką daje bycie podwładnym – a co za tym idzie, brak odpowiedzialności. Większa wolność wymaga pewnego przełamania, choć w zamian, zdaniem zwolenników tej metody, ma zapewniać większą kreatywność, a także lepsze działanie biznesu – bo zamiast kombinować nad tym, jak zrobić jak najmniej dla wyrobienia odpowiedniej normy, pracownik skupia się na tym, by faktycznie wykonać kompleksowo rozumianą jak najlepszą pracę. Czy świat może być w całości turkusowy – tego nie wiemy, ale wiele analiz fachowców wskazuje, że obecne przedsiębiorstwa na Zachodzie, a także powoli w Polsce, stają się z roku na rok nieco bardziej „turkusowe”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *