Pieniądze stojące za mediami zawsze pozwalają lepiej zrozumieć ich zawartość. Przykładowo zmieniająca się zawartość gazety codziennej będzie według zasad rynkowych odwzorowywać stosunek ceny wyprodukowania danego materiału do przychodów, jakie przyniesie. W kioskach i na poczcie znajdziemy wiele bardzo tanich magazynów o życiu gwiazd, które często opierają się na tekstach bardzo łatwych do napisania, niekoniecznie wymagających długiego szukania informacji, gwiazdom wszak zależy na popularności. Z kolei magazyny podróżnicze, prezentujące wysokiej jakości zdjęcia i relacje z Amazonii czy Korei, raczej będą miały wyższą cenę, a przez to zupełnie inaczej będzie wyglądał ich namysł nad tym, który materiał opłaca się w ogóle tworzyć, a który nie. Jak wszyscy chyba wiedzą, ogólna zasada nowych mediów jest taka, że w internecie materiał powinien być raczej tańszy do produkcji, niż w prasie (koszty serwera są znacznie niższe, niż cena druku, blog zazwyczaj tworzy też jedna osoba czy mała ekipa), ale też pomimo dużego zasięgu, mogą liczyć na znacznie mniejsze wpływy z reklam. Czasami donosi się np. o tym, że jeden wpis na blogu popularnej blogerki modowej (prezentującej ubrania) kosztuje 8 czy 12 tysięcy złotych, a krótki post na Facebooku czy Instagramie – np. 2 tysiące. Czy oznacza to, że tworzenie bloga to złoty interes?

Niekoniecznie. Jak tłumaczy znana warszawska blogerka Tamara Gonzalez Perea, prowadząca bloga pod nazwą Macademian Girl, wpisy sponsorowane co prawda kosztują sporo pieniędzy, jednak takie zlecenia nie mogą być za częste. Z tego samego powodu, dla którego są wartościowe dla reklamodawców – a jest to wiarygodność blogerów. Czytelniczki bloga modowego przywiązują się do niej, jeśli „na co dzień” strona faktycznie prezentuje odpowiednio przekonującą, atrakcyjną treść, a nie jest jedynie zbiorem reklam. Tak więc wpisy pojawiają się regularnie, regularnie też trzeba dokonać zakupów, zapłacić fotografowi, kamerzyście, informatykowi itp., natomiast wpis sponsorowany pojawia się tylko w przypadku, gdy trafi się okazja wykonać go bez utraty wiarygodności, a przez to popularności. Czasami takie zlecenie na pięciocyfrową sumę zdarzy się jedynie raz na kilka miesięcy.
Ten bilans „kosztów i zysków” pozwala podejść z dystansem do doniesień o gigantycznych zarobkach blogerów. W przypadku blogów o ubraniach jest o tyle „łatwo”, że często sponsor dokonuje płatności poprzez różne programy współpracy, dostarczenie ubrań, a niekoniecznie wysoki przelew. Konkretne, totalne zarobki blogerów nie są znane. Raczej bardzo nieliczna grupa, może kilka osób w Polsce, zarabia więcej, niż 100 tysięcy zł rocznie. Prawdopodobnie nawet 50 tys. zł rocznie to próg dla elitarnego grona. To niezłe pieniądze, ale też warto pamiętać, że mówimy o absolutnie największych sukcesach w całej branży, mającej tłum chętnych.